Etykiety

czwartek, 15 marca 2012

Copan - ruiny Majów

Głównym celem mojej podróży przed nurkowaniem na Utili jest Gwatemala, ale w Hondurasie chciałem odwiedzić jeszcze jedno miejsce - ruiny miasta Majów w Copan. Do Copan dotarłem wieczorem autobusem z Tegucigalpy. Znalazłem przyjemny hostel, wziąłem łóżko w dormitorium (taka wieloosobowa sala w której chętnie śpią backpackersi)i poszedłem poszukać czegoś do jedzenia. Zwiedzanie ruin zaplanowałem na następny dzień.

Ruiny Copan znajdują się około kilometra od samego miasteczka. Po krótkim spacerze dotarłem na miejsce i rozpocząłem zwiedzanie. Do tej pory miałem okazję zobaczyć kilka miast Majów w Meksyku na półwyspie Jukatan. Najsłynniejsze z nich, Chichen Itza, miasto, które zostało uznane za jeden z nowych 7 cudów świata potwornie mnie rozczarowało. Budowle ciekawe, ale tłumy ludzi odzierają doświadczenie z jakiegokolwiek mistycyzmu, a to właśnie mistycyzmu człowiek chce doświadczyć chodząc po ruinach miasta, w którym rozkwitała i gdzie upadła starożytna cywilizacja. Znacznie większe wrażenie zrobił na mnie Uxmal, gdzie turystów jest na lekarstwo, piramidy są większe, bardziej dostępne - wszędzie można wejść, wszystko obejrzeć.

W Copan panuje atmosfera idealna dla tego miejsca. Jest bardzo mało ludzi, dzięki czemu jest cicho, bardzo cicho. Jedyne dźwięki, jakie docierają do uszu to śpiew dosyć licznych ptaków, szum wiatru i poruszanych jego podmuchami drzew i głosy pojedynczych ludzi dochodzące gdzieś z oddali. Dookoła panuje zupełny spokój. Cisza, w połączeniu z dużą przestrzenią, na jakiej rozrzucone są budynki wręcz urzeka. Całość powoduje, że człowiek ma ochotę usiąść, nic nie mówiąc włączyć się w panującą ciszę i stać się jednym z tym miejscem. Przeżycie jest prawie mistyczne i to własnie tego oczekuję od ruin starożytnego miasta Majów.

O historii Majów wiem jeszcze niewiele. Na mojej trasie jest jednak jeszcze jedno miasto Majów - Tikal w Gwatemali. Do czasu odwiedzenia tego miejsca postaram się dowiedzieć więcej i wtedy się z Wami tą wiedzą podzielę. Na dzisiaj wiem, że Majowie grali w piłkę. Nie była to jednak żadna obecnie uprawiana forma gry. Piłka była gumowa i ważyła około 3.5 kilograma. Zawodnicy utrzymywali ją w powietrzu nie używając do tego rąk - podbijali ją barkami, kolanami, głową. Celem było przerzucenie piłki przez kamienną obręcz zawieszoną kilka metrów nad ziemią (coś jak w koszykówce, tylko płaszczyzna obręczy była w pionie a nie w poziomie). Gra, poza wymiarem sportowo-rozrywkowym, miała także wymiar religijny - zdobywca zwycięskiego punktu był oddawany w ofierze bogom, zwykle poprzez wycięcie serca kamiennym nożem. Nie było więc szansy zdobyć tytułu gracza roku dwa lata z rzędu...

Wiem także, w jaki sposób upadła cywilizacja Majów w Copan. Można się spodziewać, że taka cywilizacja upadła w sposób spektakularny - albo poprzez hiszpańską konkwistę, jak Inkowie, albo przez zatopienie wyspy, jak Atlantydzi. W rzeczywistości upadek Majów w Copan był procesem naturalnym, długotrwałym i wywołanym przez nich samych. Powodem była niewłaściwa gospodarka dobrami naturalnymi. Nadmierna wycinka drzew doprowadziła do podgrzania klimatu. Wyższe temperatury wysuszały plony i powodowały głód. Głód zaś na przestrzeni 200 lat doprowadził do upadku tej wielkiej cywilizacji.

Stykając się z pomnikiem historii Majów myślałem o dwóch rzeczach. Pierwszą była kwestia upadków cywilizacji. Do tej pory wszystkie wielkie, historyczne cywilizacje upadły - Majowie, Aztekowie, Iknowie, starożytni Rzymianie i Grecy, Babilończycy. Dominacja każdej z cywilizacji z jakichś powodów się skończyła. Dzisiaj na świecie dominuje tzw. cywilizacja zachodu. Szczęśliwie i my do tej cywilizacji należymy (choć stoimy na jej progu) i możemy się cieszyć skutkami jej wielkości, ale musimy wiedzieć o tym, że i nasza cywilizacja kiedyś upadnie. Pewnie nie będzie do za 10 czy 20 lat, jak wieszczą niektórzy eksperci, ale bardziej za lat kilkaset. Nieuchronnie nas to jednak czeka, bo czym się różnimy od poprzednich dominujących cywilizacji? Historia jest nieuchronna - upadli Majowie, upadli Rzymianie, upadnie i nasza cywilizacja zachodu.

Drugą rzeczą, która chodziła mi dzisiaj po głowie, kiedy zwiedzałem ruiny była kwestia codziennego życia Majów, w szczególności ich królów. Myśląc i ucząc się o historii, szczególnie tak mistycznej jak historia starożytnych cywilizacji często postrzegamy ją jak coś wirtualnego, jak wymysł ludzkiej wyobraźni, może jakąś formę powieści, którą z ciekawością czytamy. Ci ludzie jednak naprawdę żyli. Ciekaw jestem, jak wyglądało ich codzienne życie. Co myślał sobie taki król? Co lubił? Czy coś go smuciło? Czy coś go denerwowało? Co robił jak się obudził? Co jadł na śniadanie? Byłoby to bardzo interesujące, gdyby można go było poznać nie ze strony postaci uwiecznionej w rzeźbach i posągach, ale jako człowieka, takiego jak my (a może zupełnie innego).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz